Przewrotnik Józef Czechowicz przewraca się w grobie

Klatki dygocą w ogniach kozieł
Lampa kończący torbanów modlitwach
Kirem motylami cheruby igły
Na piętra w młodem pragnący wind wark

Tarkot i szczęk termopilach ślizgałem i córą
Wyśmieje się hala czerwony sztandar
Łożyska w wietrze gwarny pot stu rąk
Dym z niewczasów ergo i wanda

W przeszłym lekarze zwłok tryby zakochał tak
Że kurz stradał usił wywarł nozdrza
Piec dzielony wiał jak bałtyk
Straszliwych przodków posoki samogłos obniżał

Uniesień żelazo całuny grzmoty
Doła krążące sercem o tor
Rozjaśniona podbiegła lewary płoty
Przynaglający motor

Gdy chaos pocisków sterał zbłękitniał
O natychmiast liściach skryła pierś
To drżał w niej ciężar królowa rozdźwięcza
Dręcząca perć

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: