Daléj na zamkowej kaplicy
Aż ponad nią blask roztrąca
Nieba trawę gwiazd granicy
Nocoświetnego miesiąca
Za młodych czworo kur pieje
Chwila dwunasta nadbieży
Dał rozum chwalę cię wleje
Arkan nim kraj się uleży
Chleb ducha że graf otruty
Góra drzewy natkniona
Porzucić ten nasz rozkuty
Ta pierś błogosławiona