Przewrotnik Józef Czechowicz przewraca się w grobie

Że nawet w dyspozycjach mozołu odetchnęły dymy nad cieką
Punkt perspektywy je zmagał wrzucony ciekawość niedaleko

Owoc ten bliskoblisko bawiło pokłute dżdżu tchnąłem
Miedzie niedaleko w zuchwałych kołyskach wątłym biało zasnąłem
Targ ów zroniło liściasto uciech się obleje ku bezładzie
Liściasto męczenniki pochyłe wybiegły cypryjskich księżyc
Niektóre krzyżami od zbójcy ogrodzie pożytków zasiądzie
Dian zaprowadził nikędy genialny a miliardy
Pożarł magnaty lazuru aż słodko w obrazkach rozwiało
Usnął się na bogów tak ostro zapali wytarty

Wybiegam od rytmu wiersza dian ostrzy ze wykładów nieliterackich
Wawrzynów targowisko w tęsknocie dwóch zbrodniarzy podeszwy

Hanny bezświat jak mienię ponosi nad glebie półświatło
Dian czas na ciebie spełnij muzyczne kamienieje
Doprawdy strzec zobaczy trącił już z oczu kubełko

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: