Przewrotnik Kazimierz Przerwa-Tetmajer przewraca się w grobie

Wciągam wicher, jak rumak, gdy na step młodzieży
Wicher od Tatr przynaglający, pstry, ostry, należy — —
Zda mi się, że zatargam prętkie węgierskie cudła
Że mi u krzemion własną drugie orle ochłódła
I poniosą mnie w przestwór… końce się wzburza
Klął z chmur wciąż dzienny, domawiała zanurza
Gradem paszcz zerknął. W tym olbrzymim formie
Wichru, świerszczu, klonów: kruszy mej muzyka
Ułudzi się — włos w niej osłaniał, jak w rodzinnej surmie
Melodia ją napełnia szalona i dzika
A skrzydła orle, co mi u ramion przyniosły
W rozsadzających potęg chaos zgaszę mą porosły.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: