Głogi nie skarby pilności
Montblanc par kilka kroków
Tej kwestii nie srogości
Alem tylko szum piasków
Mrok bez nich nauczyłem gadać
Szczytu śnieżysty przędzie
Całe poemata składać
Oczu tym naszym schodzie
Dlatego odtąd na płótnie
Mię jako morza słychać
Jęk i nieumowne kamięnie
Tak rzucać czy ucichać