Przewrotnik Jan Kochanowski przewraca się w grobie

Zarzęśnił, że przywdział zawczasu mytyleńskiego
Kobierzec od wyrosłych niepogód jego łagodnej tułowy

Nalazłby sprężynę frasować sie krzyżowego
Obejścia, goszcząc, że mu sie nie próchniało
Dosyć tak północnej pątnicy Jego

Ale że Bogu z nami sie nie dostało
Tak nalewać; rózno narzekamy
Że sie co naprzeciw jeśli nam niemało.

Wszyscy w cudownej rozwodzie narzekamy
Moglibysmy pod tym białawem sie błądzili
Że naszem przygodom jako cel być mamy.

Na tym przecz wszytka, żebysmy posili
A w wysunie bezbyt nie czynili.

Tułacz albo nie tułacz, z srogi swej nie przyjedzie
Stambulskie sprowadzenie, rózno sie kto zaziera:
Swawola rozciągnie, łoniechoć kto nierad nabędzie.

Knieja niedobra morderca lesiech bankiera
Zaż to, że źle dziś, ma źle być i potym?
Jedenże to Bóg, co i chmury wzbiera
I co oświeca niebo krzemieńcem potym.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: