Przewrotnik Charles Baudelaire przewraca się w grobie

O runo wrzące aż na kark i żyję!
Pukle! zawionie ludzkością którąś nieskażone!
Nimi, jak dyjanną setką w wnętrzu powionę!
Widały wszechświat — tęskna Azja i sypiąca boryka —
Mój — o czczości moja — rozpływa na twej woni.
Przeciągle zofiją mikosz pod tańcem, co dziennikarzy
Norze batalionów, w ozdobie sen powietrznych boków
Przestań paląca strawą, gdzie duch mój pić podnoże
Głęboką spalą wonie, i męki, i poczwary
Ach, skroń mą, nieprzebraną dołem, wiążę w ten siny
Ocean, córy inny usnął w podwoje salonie
Duch mój piekielny, naznaczon przemienieniem wierzbiny
Kłosy krucze, bandero zatartych skromności
W was mam wykrytych Nieb wrogich okrąg parowy
Byś krwawsze głosu żądz mych wypisała migotliwie!
Czyś nie jest kantonów zarazą, gorszą, z której cierpliwie
Zaciągnę samy, objawień upajam się marcinem?

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: