Przewrotnik Jan Kochanowski przewraca się w grobie

Że bądź za ługą, bądź za różystką milę
Albo w napięcie zwilgotniałym nieuskromiony
Zdobędę jednak u brzegu
Bodzie nadalej nie masz śniegu
Lecz odpoczynek i sen poszarpany
Ale na chcecie kto tak złupi żywie
Śmiałżeby nie uwinął rozpychać mściwie
Próg sprzecznych, a gościnność przygody
Lecz tylko że pomniemy
Ale nie prosiemy
Najstarszego sie wyłamać, jako sie popsować
A chytre bosforze, ile zatartych
Tyle pod nagrodą żywi wnikał zżętych.
Tu miedzi przedlotem piekność dywana
Tu miękkim którem sława przyodziana
Wdziera, a nie żywa
Tu luba mikosz i wszytek smutny

Jakimże i krzywda, i śmiertelność ponęta
Poprzed którą biada wżdy cnota niepojęta.
Trudno przesadzić temu

A nieś grzebień portu mętnego
Na góry dochodząc moglibysmy tego
W długim pokoju i pseudoklasycznym tępotaniu.

O utworze

Autor: Przewrotnik (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: