Wraca — znalazł nadzieję — może czy nie zetrze, Jako są insze rzeczy, których człowiek może, I uśmiechnęła się do złocistego słońca, A kto by się miał straszyć Tatarskiego tańca.
Szatę turecką — zamkniętą — zazdrośną, Nagle na oczach łezki zaświecą, A drugie tony jak jęki narodu, Zulema szukając zaciszy i chłodu.
Tym, co wiedzą, że ich nie ma — a chcą istnieć, I twe dłonie, jak w pąki, mnę w zdrobniałe pięście, W którym się wszystko ma złamać, Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia.