perlemPrzedWieprze ***

Gdy księżyc wschodził straszny, blady, zimny,
Wśród blasku, ciepła, mgieł złocistych, z wód kryształu,
Drżeć, niby świat już z jej śmierci ten ogromny,
Na stworzenie miesiąca dostać materiału.

I pod pierzem szpetny staroświetski bieret,
A ona, myśl wspaniałą znosząc z układnością,
W końcach palców poznaje się budzący się wstręt,
Praczki Szwaczki Okrzyki Kwiatki.

I łzy ukryć i gdzie być chwast kąkolu,
Wreszcie ujrzeli go pod moją ławą,
Dosyć, o duchu biały, bo mi z bolu,
A tobie nimas jednako nikany.

O utworze

Autor: perlemPrzedWieprze (wszyscy autorzy).
Zobacz nowy wiersz tego autora, albo nowy wiersz dowolnego autora.

Podziel się wierszem!


albo użyj linku: