PrzewrotnikJózef Czechowicz przewraca się w grobie
O śmierci nic już nie wiem
O niezdarne okna i spieki Trzepoce kulami Głuchnie doliną ołowiem Romantyka co noc helenami Zza cichej rzeki Ówdzie smagła noga za ubogą Człowiecze się w daremny zakąt
Oczyma w dziewczynce niełaskawy akord Uczynki łuszczyć nie strzegąc
dobrobycie jest snem matkim Przemówi wygłos z krwawej schrony dobrobycie snem krótkim Filtruje ze blaskiem Wygłos lewy proszony życie snem krótkim To waszeci strawiony
I przebija się w szare niebo Smagła z wolnego paszkiewicza A czas A chemia paszkiewicza
O niższego Wzrok zawój nie ugodzi Z szczytów pod oknem grających na stole Z narodziny w której żem się uszkodził Ze uczynki owiniętej jak czeluść Z przygasłych rąk paskiewicza Panu jarosławowi kryskiemu